sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 5 – Kocham cię i nie zamierzam więcej stracić

Nastała cisza, każdy próbował dobrze zapamiętać wszystko o czym powiedział Mistrz.
-To chyba na tyle informacji – kontynuował Makrov – jeśli macie jeszcze jakieś pytania to zapraszam do mojego namiotu. A teraz… mała niespodzianka – dodał z szerokim uśmiechem. – Od jutra zaczną się testy uczniów, lecz jeszcze dzisiaj oczekuję każdego z was na środkowym placu. Zabawimy się troszeczkę!
Przez tłum rozszedł się pomruk zadowolenia, śmiechu oraz głośne „Ale się napaliłem!” Igneela. Słońce powoli zachodziło za horyzont, więc do zabawy nie zostało już dużo czasu, dlatego większość Zwiadowców udała się w swoją stronę, by zacząć się szykować. Ur szybko pożegnała się z przyjaciółmi i zabierając ze sobą Gray’a oraz Lyona poszła do jednego z rozstawionych już namiotów.
Dwójka mężczyzn wraz ze swoimi podopiecznymi powlokła się jednak w stronę lasu i usiadła na jego skraju, by zagłębić się w cichej rozmowie.
-Uporządkujmy to trochę – zaczął Igneel przymykając oczy i rozkoszując się ostatnimi promieniami słońca. – My jesteśmy Hiszpanią. Wrogie wojska Francji weszły do naszego państwa, zabiły parę królewską i przejęły tron. Ich następczynią jest Lucy Hep..Hearp…ee…
-Hearfillia – naprostował zamyślony Gildarts.
-Tak, właśnie ona. Ale my mamy ją zabić, albo uwięzić, by nie dopuścić do jej panowania, a na jej miejsce wcisnąć prawowitą następczynię tronu Hiszpanii czyli Erzę… Cholera, skomplikowane!
 -Lepiej nie myśl, kolego, bo ci się mózg przegrzeje – stwierdził Gildarts i automatycznie uchylił się przed nadlatująca pięścią.
-Wydaje mi się to strasznie głupie. Jeśli ona ma pięć lat to panować zacznie gdzieś tak około… - zaczął Igneel i aby pomóc sobie w obliczeniach wyciągnął przed siebie palce i mruczał coś pod nosem. –No za coś około trzynastu lat! Przecież w tym czasie możemy zebrać wielką armię i ich stąd wypieprzyć.
-Możemy, ale niekoniecznie musimy – odpowiedział Gildarts rozglądając się dookoła. Mimo że od zebrania minęła krótka chwila, ludzie już zaczęli wychodzić ze swoich namiotów.
Ignnel zamilkł i przyjrzał się mu z uwagą.
-Od tego waszego spotkania z Cornelią jesteś strasznie milczący. Powiedziała ci coś ciekawego?
-Co? – Zapytał Gildarts spoglądając na przyjaciela lekko nieprzytomnym wzrokiem. –A nie… Nie, nic ważnego…
Obaj przeciągle westchnęli i każdy zagłębił się w swoich myślach.
Te Gildartsa odeszły w wiadomym kierunku. Zamierzał dzisiaj porozmawiać poważnie z Cornelią, wyjaśnić jej wszystko, przeprosić. Ale czy była w stanie mu wybaczyć? Po tym jak traktował ich związek? Kochał ją, to oczywiste, ale czasami kiedy za dużo wypił zdarzały mu się skoki w bok, długie wyjazdy, podejrzane nieobecności… Kobieta potrzebuje ciepła, bezpieczeństwa i mężczyzny obok siebie. Nic dziwnego, że postanowiła od niego odejść i ułożyć sobie życie na nowo… Postanowił zastanowić się nad tym później. Przymknął oczy i stwierdził, że nic nie zaszkodzi chwilę się zdrzemnąć…

W tym czasie Erza leżała na trawie przypatrując się różowemu niebu, które zwiastowało doskonałą pogodę kolejnego dnia. Myślała. Nie biegała bezsensownie w kółko jak Natsu udający ptaka i co chwilę wpadający w drzewa. Wolała trochę odpocząć i poważnie się zastanowić. Teraz kiedy wiedziała już kim jest jej wróg i kogo ma unicestwić, zemsta nie wydawała się taka kolorowa. Jej ojciec często prowadził interesy z tym państwem. Raz, król Francji, przyjeżdżając do ich królestwa zabrał ze sobą swoją córeczkę. To była Lucy. Erza skupiła się próbując przypomnieć sobie jej twarz. Była młodsza od niej dokładnie o jedną wiosnę, taka mała, drobna i nieśmiała. Chowała się za płaszczem taty i za nic w świecie nie chciała od niego odejść. W końcu Erza wyciągnęła ją do zabawy. Pamiętała to bardzo dobrze. Od kiedy ją tylko zobaczyła zazdrościła jej tych spłoszonych, lecz uważnych brązowych oczu i długich blond włosów. Kiedy wreszcie zdobyła się na odwagę do zabawy, była naprawdę miła, ciągle się uśmiechała, a jej policzki zdobiły różowe rumieńce. Czy ta mała dziewczynka była w stanie kiedyś objąć tron? Czy była w stanie czynić takie rzeczy jakie robił jej ojciec? Zabijać, kraść, drwić z ludzkiego życia… Erza gwałtownie usiadła obejmując ramionami kolana. A czy ona była w stanie zemścić się na tej małej blond dziewczynce za wszystkie wyrządzone jej krzywdy? Za odebranie domu i zabicie rodziców? Ktoś jednak musiał ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. I chociaż tamtego dnia bardzo polubiła Lucy, teraz musiała myśleć o niej tylko w kategorii: wróg. Tak jak to mówił Mistrz. Porwać, uwięzić albo zabić.
Z zamyślenia wyrwała ją coraz bardziej powiększająca się grupa ludzi na środku placu oraz bard wychodzący na podwyższenie przy wielkim namiocie wraz ze swoim instrumentem. Nawet nie zauważyła kiedy porozstawiane zostały stoły, które uginały się od nadmiaru jedzenia i przede wszystkim alkoholu.  Większość Zwiadowców zrzuciła swoje ciężkie płaszcze: mężczyźni ubrani byli w luźne koszule, a kobiety w piękne suknie sięgające ziemi. Jak na warunki, wyglądało to jak bal, nie zwykła zabawa, która i tak miała zaraz przerodzić się w wielką masakrę, której bohaterem miał zostać trunek, do którego wszyscy dopadli jako pierwsi. Dziewczynka zauważyła, ze Gildarts podnosi się ze swojego miejsca, więc szybko podbiegła do niego nie wiedząc co ma teraz ze sobą zrobić.
-Pewnie nie umiesz rozstawić namiotu, nie? – Zapytał, a widząc jej przeczący ruch głowy westchnął i wskazał jej miejsce po przeciwnej stronie polany. – Tam jest miejsce dla uczniów Zwiadowców, możesz tam iść, zapoznać się z kimś. Ja się będę tutaj ciągle gdzieś kręcił, więc jakby coś to łatwo mnie znajdziesz – dodał, poklepał ją po głowie ze zmęczonym uśmiechem i odszedł w swoją stronę.
Na podwyższeniu znalazły się kolejne instrumenty, chór oraz kilka kobiet, które zaczęły śpiewać. Na polanie zabrzmiała „Ballada o Wikingu”, przy której od razu wszystkich złapał dobry humor. Jeśli nie tańczyli, to bujali się na boki. Do Gildartsa podbiegł rozkołysany Igneel trzymający w rękach dwa kubki z alkoholem.
-Wybacz, dzisiaj musze mieć trzeźwy umysł – przeprosił Gildarts lustrując wzrokiem wszystkie już przybyłe kobiety.
-Rozumiem – odpowiedział Zwiadowca z porozumiewawczym uśmiechem. – To ja lecę dal… oho!
W tym samym momencie zawartość kubka skończyła na beżowej sukience Cornelii stojącej za Igneelem. Kobieta spojrzała najpierw na wielką, z każdą chwilą rozrastającą się plamę, a potem na mężczyznę. Jej oczy mówiły same za siebie.
-Zabiję cię –warknęła zaciskając dłonie w pięści.
Czerwonowłosy natychmiastowo odwrócił się w stronę przyjaciela szukając pomocy. 
-Spokojnie, Cornelio – do akcji wkroczył Gildarts i powoli zaczął gładzić ją po ramieniu. –Wszystko jest dobrze, przejdziemy się…
Kobieta wzięła wdech i lekko uśmiechnięta dała się poprowadzić pod ramię aż na skraj lasu. Pachniało od niej nutką wypitego wcześniej wina, która spotęgowana była zapachem tego na jej sukience. To dlatego była tak uległa… Powoli weszli na ścieżkę, którą kroczyli przed siebie w milczeniu. W końcu Gildarts stwierdził, że zaszedł już wystarczająco daleko. Słychać tu było tylko echa głosów, lecz słowa śpiewanej teraz piosenki były teraz nierealnie wyraźne.

          Mógłbym nie spać tylko po to, by słuchać jak                      
              oddychasz,
         
               patrzeć jak uśmiechasz się, gdy śpisz.



 Oparł ją o pobliskie drzewo i spojrzał w te jej śliczne fiołkowe oczy. Za każdym razem, gdy był z inną kobieta wyobrażał sobie ten piękny kolor. Dlaczego właściwie ją zostawił?
-Wiesz, długo nad tym wszystkim myślałem – zaczął powoli się do niej przybliżając. Mimo wina, czuł też bardzo dobrze jej zapach. Zapach mleka i ananasów. – Zastanawiałem się, czemu pozwoliłem ci odejść. I co zrobiłem, że chciałaś mnie zostawić.
                              
                  Nie chcę zamknąć moich oczu,
                             
                   Nie chcę zasnąć,
                 
                     Bo będę tęsknić kochanie.



Patrzyła na niego zdezorientowanym wzrokiem, ale nie przerwała mu, nie zaczęła krzyczeć. Słuchała.
-Na początku nie potrafiłem się po tym pozbierać. Zacząłem topić smutki w alkoholu, u boku coraz to nowych kobiet. Ale nigdy nie przestałem o tobie myśleć. Zajmowałaś każdy skrawek mojego umysłu, chociaż bardzo chciałem nie potrafiłem o tobie zapomnieć. Nie dałbym rady.
                            
                           Nie chcę pominąć żadnego uśmiechu,
                         
                    Nie chcę pominąć żadnego pocałunku,
                   
                   Cóż, tylko chcę być z Tobą,
                           
                    Właśnie tu z Tobą, tak jak teraz.


 Lekko pogładził ją po włosach. Położyła policzek na jego ciepłej dłoni.
-A dziś, kiedy tylko cię zobaczyłem, zrozumiałem coś. Zrozumiałem, że już nie potrafię dłużej żyć bez ciebie, że bez ciebie moje życie jest szare i puste – nie ma sensu. Brakuje mi twojego uśmiechu, brakuje mi twojego zapachu, brakuje mi ciebie. Dlatego przepraszam. Naprawdę żałuję, żałuję wszystkiego co zrobiłem, tego że nie miałem dla ciebie czasu i że nie poświęcałem ci wystarczająco dużo uwagi. Chcę to naprawić. Bo ja…
Wyciągnął drugą rękę i delikatnie ujął jej twarz w dłonie.
-Bo ja kocham cię i nie zamierzam więcej stracić – szepnął. Ich twarze dzieliły marne centymetry. Przysunął jej twarz do siebie i lekko pocałował jej miękkie usta, których tak pragnął. Chciał, by ta chwila trwała wiecznie, nigdy nie chciał już wypuszczać jej z objęć…
Lecz ona lekko odsunęła się. Puścił ją.
-Gildarts ja… - zaczęła, lecz nie patrzyła na niego, tylko gdzieś w bok. Lekko zdezorientowany wyciągnął ku niej rękę, lecz odepchnęła ją – Ja nie potrafię ci wybaczyć, przepraszam.
Widział tylko jak wyciera pojedynczą łzę spływającą z oka. Widział jak szybkim krokiem odchodzi w stronę bawiących się ludzi. I stał. Powinien za nią pobiec, ale nie umiał. Znowu. I dlatego znowu ją stracił…
 

I po prostu chcę być z Tobą,
W tym momencie na zawsze, na zawsze i na wieczność.




Od autorki:
No więc tak…
Notka może i nie powala długością, ale bardzo chciałam ją dzisiaj wstawić :3
Rozdział dedykuję:

Miku – Chan (chciałaś szybko rozdział, więc masz niespodziankę ;*), która 

swoim komentarzem sprzedała mi niezłego kopa weny ;D
Oraz:

Alice Allan, dzięki której uśmiech dzisiaj nie schodził mi z twarzy ^^

No i jeszcze:

Onee san, która jeszcze trochę musi poczekać na Jellala :*
Słowa „zgarnięte” z piosenki Aerosmith - I don't wanna miss a Thing ;)
No to… do następnego! :D

19 komentarzy:

  1. *0* Dedyk! Dla mnie?!
    Yatta!!
    Ale się ciesze ,że o mnie pomyślałaś!
    Melduję ,że przeczytałam uważnie cały rozdział ;))
    Biedny Gildarts :(
    Ale czego się spodziewać jakby wybaczyła mu wybaczyła to byłoby zbyt proste
    a jak kocha to będzie się starał prawda? :D
    Igneel *.*
    Przez Ciebie się w nim zakochałam, jest niesamowicie zabawny w tym opowiadaniu
    I co ja rodzicom powiem???!! Tłumacz mnie przed nimi teraz ;)
    No i oczywiście czas na mój fanatyzm Nalu!
    Już się doczekać nie mogę małej Lucynki!!
    Ok. chyba wszystkie emocje już zawarłam w tym komciu.
    Ślę kontenery weny, ściskam mocno i pozdrawiam ;)

    PS. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział! Wiedz ,że Alice Cię obserwuje niczym miejski monitoring ;D
    Odmeldowanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam się bać z tym monitoringiem? ;O
      Niby miał być happyend z Gildartsem, a tu jednak zła Ran Nishi stwierdziła, że będzie zła xD
      I zła będzie jeszcze dużo razy!
      Daj numer do rodziców ^^
      Dziękuję za te kontenery, postaram się je dobrze wykorzystać ;*

      Usuń
  2. O dziękuję za dedy :D ; *
    Dawaj czekoladki(Jellal...;__;)! Chociaż nawet słodko było w pewnym mencie :D
    Jak mogła nie wybaczyć Gildartsowi? T__T
    A żeby suka zdechła... :3
    ale mam ochotę teraz na Aerosmith! Bardziej niż na czekoladki xD
    Ej, ja chcę poznać Igneela, po prostu. Potem będzie ślub.
    TAK TO SOBIE WYMARZYŁAM, NIE NISZCZ MI TEGO!
    Będziemy razem wychowywać Natsu =^_^=
    Tak go wychowam, że odbije Erzie Jellala... :> Ja zła! Buahahaha
    Jak czytam myśli Erzy to mam wrażenie, że jest o wieeeleee starsza... Ale ma racje Lucy=wróg! :D
    Lubię Lucy, ale... kurczę chcę jej śmierci xD Jellala też chcę śmierci, ale jego kocham i zabiję osobiście :P
    No to coś czuję, że niedługo przegonisz mnie z rozdziałami to biorę się za pisanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś trzeba podkoloryzować te myśli Erzy trochę ^^
      Specjalnie dla Ciebie wprowadzę Jellala trochę wcześniej! ;*

      Usuń
  3. Ja się nie pierdziele.
    Poryczałam się ;_;
    Cornelio, wracaj do niego !!!!
    Inaczej sama cie do niego za rękę zaprowadzę !!!
    I ta piosenka *.*
    Erza chce zabić Lucy mimo iż się przyjaźniły ;_;
    Dostałam gęsiej skórki xd
    Jestem ciekawa, nie....JESTEM CHOLERNIE CIEKAWA jak to się wszystko potoczy !!!!
    No bo musisz ich jakoś...postarzeć xd
    No i jeszcze nie wiem co z tą Lucy !
    Porwą ją w takim młodym wieku !?!?!?
    A może dopiero kiedy będzie duuuuzia ? xd
    Dodatkowo domyślam się (chociaż nie musisz tego robić) że dodasz Lisannę.
    o.O
    Wiesz z jednej strony, to mogłoby się udać, bo jakaś ofiara losu by się przydała, ale jednak...
    I tak jej nie znoszę xd
    Wracając, zaczynam bac się onee san.
    Poważnie, przerażasz mnie !!!
    Kto chce śmierci Lucy ?
    (Chyba każdy kto jest za NaLi.)
    o.O !.!.!.!.!.!.!.!.!.!.!
    Dodatkowo Igneel mnie rozwala xd
    Kuźwa no !
    Umieram z ciekawości co będzie z tą Lucy !?!?!?!?!?!?!?!?
    A i dziękuję Ci za dedyka.
    Nie spodziewałam się >.<
    Dałam ci kopa !
    Fuck yeaaaaaaaaaaaaaaaaa
    (Co z tego że weny, kopniak to kopniak xd !)

    PS. Jak dziś paczałam co nowego na nyanyan' ie to znalazłam zdj. które od razu mi sie skojarzył oz twoim opowiadaniem !!! Czymaj link :D

    http://nyanyan.it//obrazek.php?185027


    Pozdrawiam i jeszcze raz DZIĘKUJĘ za dedyka :3 !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisanna musi być, bo sama siebie też trochę muszę nią powkurzać xD
      Onee - san jest niestety za NaLi, więc poważnie myślę o zabiciu gdzieś tam tej Lisanny i zadedykowaniu jej tego rozdziału xd
      Boję się, ale za jakieś dwa, może trzy rozdziały możesz mnie zabić, bo mam bardzo straszny pomysł ;__;
      Takie poważniejsze akcje będą się rozgrywały kiedy już będą starsi, ale nie będę za bardzo ciągnąć tego ich dzieciństwa ;)
      Zrobię coś typu "13 lat później" :D

      Usuń
    2. Nie....
      Nie zrobisz tego...
      Wiem co planujesz...
      Nie rób tego...
      Błagam...
      A i tak przy okazji to nawet niegłupi pomysł z tym dedykiem xd
      JAK MOŻNA BYĆ ZA NALI !!!!!!!!!???
      o.O

      Boje się...

      Usuń
    3. Nie martw się, jeszcze trochę czasu minie zanim dojdzie do TEGO B|
      Wybacz mi!
      Ran Nishi taka zła, taka bezwzględna...

      Usuń
  4. Rozdział boski *-*
    Z niecierpliwością czekam na Jellal'cia :*
    Biedna Lucynka ... wszyscy chcą jej śmierci :c
    i przede wszystkim
    CORNELIA!!! Why? Oh god why?

    Dodatkowo napiszę że mimo tego że moim mężem jest Jellal to Igneel w Twojej wersji jest taki boskiiiii :* (co tam będę miała dwóch mężów xd)

    Pozdrawiam i życzę weny
    ~ Anonimka Mary :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Trzeba czasami trochę skomplikować życie, a ja niestety bede to im robiła dosyć często :D

      Usuń
    2. Ale akurat robisz to w świetny sposób :P

      Usuń
  5. Nie wiem, kiedy zacznę czytać te opowiadanie, ale jest zajebiaszcze więc muszem :3
    A więc... rzecz, jaką chciałam cię poinformować to to, że musisz mi wysłać jakiegoś one-shota na e-maila, jakiego kolwiek :3
    Pozdrawiam ~!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko jeśli wyślę Ci co dopiero w piątek wieczorem? :3
      Oczywiście postaram się to zrobić wcześniej, ale wolę uprzedzić, że mogę nie dać rady do weekendu ;D

      Usuń
    3. Nie ma problemu :3 Możemy poczekać ~! ^_^

      Usuń
  6. MY CHCEMY JELLALA! ;__;
    A tak poza tym(DAWAJ JELLALA! ;_____;) to rozdział epicki.Jak zawsze ;_;
    Muszę przyznać że Natsu udający ptaka niezwykle mnie rozbawił xD
    Tak więc mam nadzieję że niedługo wstawisz nowy rozdział(I BĘDZIE W NIM JELLAL!) bo czekam na niego z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie zaskoczyli wszyscy tym domaganiem się Jellala... W takim razie pojawi się w następnym rozdziale coś związanego z nim! :D Zaszaleję B|

      Usuń
  7. W Twoim opowiadaniu Igneel jest totalnie rozbrajającą mnie postacią :). Już wiem, po kim Natsu odziedziczył mały umysł i wielkie serce ;). Dziwi mnie tylko, czemu Gildarts nie pochwalił się, że został ojcem??? W końcu są przyjaciółmi, a tacy mówią sobie wszystko... Idę o zakład, że i tak wszystko się wyda :). W końcu nie jest to jakaś wielka tajemnica :D. Ale niezły surprise :D

    Ano, Erzuchna ma teraz dylemat. Musi zabić dziewczynkę, z którą kiedyś się bawiła. Właśnie to jest najgorsze, że zemsta odbija się na dzieciach rodziców, którzy wyrządzili najwięcej krzywd. Takie myślenie nie jest sprawiedliwe, ani dobre. Przynajmniej dla mnie. Uważam, że zemsta rodzi kolejne krwawe konflikty i nie rozwiązuje niczego, dlatego też mam nadzieję, że Lucy zostanie porwana i zechce dołączyć do FT. Dzięki temu Erza zdobędzie przyjaciółkę i nie będzie miała krwi na rękach. A co do imprezy w stylu Wróżek, przepowiadam katastrofę :D. Będzie jak zawsze - głośno, zwariowanie i wesoło ;).

    O rety, rety!!! Jakie piękne wyznanie!!! Po tym starym pryku nie spodziewałam się czegoś takiego!!! Tak, o tobie mówię Gildarts :D.I jeszcze ta piosenka, którą wplotłaś w tekst - ach!!! Cudeńko!!! Tylko, że Cornelia go odrzuciła... W sumie się nie dziwie. Zostawił ją na 5 lat, a to szmat czasu. Nie można takiego porzucenia zapomnieć i prędko wybaczyć. Gildy będzie musiał się nagibać, żeby Nelia mu przebaczyła. Mam tylko nadzieję, że będą razem :).

    Ps. Natsu obijający się o drzewa był w mojej głowie epickim obrazem :D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie to było słodkieeeee. Po prostu cuud. Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy