wtorek, 24 września 2013

Rozdział 1 - Księżniczka

 Dawno, dawno temu w niewielkim hiszpańskim królestwie żyła para potężnych władców – król Diego i królowa Camila. Byli oni bardzo szanowani wśród  poddanych poprzez swoją mądrość w podejmowaniu decyzji oraz dobroć jaką otaczali wszystkich wokół. Decyzje, które podejmowali zawsze wpływały korzystnie na sprawy państwa, które w tych czasach było nawiedzane zmorą niewyjaśnionych morderstw, porwań i gwałtów. Los obdarzył parę piękną córeczką, o szkarłatnych włosach i brązowych poważnych oczach. Z miłością patrzyli, jak ich pociecha jest coraz większa. Często przymykali oczy na jej wybryki oraz to, że wolny czas woli spędzać obserwując lekcje szermierki chłopców niż razem z innymi damami dworu. Nikt nie dałby rady przymusić jej do haftowania, kiedy ona bawiła się w berka zakasując długie fałdy sukienek sprowadzonych wprost z Francji. Jej dziecięcy umysł nie potrafił wyobrazić sobie, by pewnego dnia miała opuścić ten wielki zamek, którego tajemnic jeszcze nie zdążyła poznać oraz te piękne łąki, parki i lasy, w których nadal wszystko tak ją zachwycało. Ten czas miał jednak szybko nadejść. Uśmiechnięta twarz ojca zawsze poważniała, gdy tylko dziewczynki nie było w pobliżu. Zagrożenie ze strony Francji było aż nazbyt realne. W każdej chwili mogli zaatakować stolicę, próbować zabić całą rodzinę królewską i przejąć tron Hiszpanii. Król Diego wiedział, że z tak małą ilością wojska nie da rady obronić się przed atakiem wroga. Pozostawało mu tylko czekać, lecz najpierw zamierzał zapewnić bezpieczeństwo najważniejszej osobie w swoim życiu.
                                - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
-No, dalej Erzo, wkładaj szybciutko buciki i idziemy – powiedziała królowa Camila ocierając łzy wypełniające jej oczy. – Spakowałam ci już trochę luźnych ubrań, takich jak lubisz, żadnych sukienek. Masz też wystarczająco dużo jedzenia i reszty potrzebnych rzeczy.
Sześcioletnia dziewczynka nic nie rozumiejąc siedziała na wielkim łóżku z baldachimem i zakładała buty tak jak prosiła ją mama.
-Ale po co? – Zapytała przecierając przy okazji oczy, przed chwilą została obudzona przez zdenerwowanych rodziców. –Gdzie jedziemy?
Król Diego stojący do tej pory przy oknie i zawzięcie wypatrujący jakiś niepokojących znaków, teraz odwrócił się w jej stronę. Jego wzrok był przepełniony troską.
-Tym razem tylko ty pojedziesz. Do Gildartsa. Jest on Zwiadowcą królewskim, najsilniejszym jaki tylko może być, z nim będziesz bezpieczna  – oznajmij, by po chwili wiedziony rodzicielskimi uczuciami odszedł od okna i uklęknął przy niej. –Musisz się zachowywać grzecznie jak przystało na księżniczkę. Pojedziesz na parę dni, a jak wrócisz to zabiorę cię na polowanie, dobrze?
Oczy Erzy zaświeciły się blaskiem. Polowanie było jej największym marzeniem odkąd tylko dowiedziała się o co w nim chodzi. Przytaknęła małą główką, gdy nagle do jej komnaty wpadł zasapany gwardzista.
-Panie, już są! – Wykrzyknął, na co król lekko pobladł, złapał dziewczynkę za rękę i wybiegł z nią na korytarz. Biegli nie zatrzymując się i mijając co chwilę znajome Erzie posągi oraz obrazy, które widziała każdego dnia. Co chwilę zakręcali w jakiś tajemniczy korytarz i przechodzili przez kolejne drzwi, tak, że dziewczynka po chwili straciła rachubę. Po zamku rozniosło się głuche walenie we wrota oraz przeciągły krzyk. Król dopadł starych, bocznych drzwi prowadzących na zewnątrz i wyłamał je jednym mocnym kopnięciem. Za nimi na wielkim, czarnym koniu siedziała zakapturzona postać z szpadą za pasem i łukiem przewieszonym przez ramię. Królowa Camila nieszczędząca łez mocno przytuliła do siebie księżniczkę całując ją w czoło. Również król Diego podszedł do niej z ledwo widocznym uśmiechem i kucając tak, że ich twarze znalazły się na tym samym poziomie, pogłaskał ją po głowie.
-Jestem z ciebie dumny Erzo, zawsze wiedziałem, że… - zaczął lecz nagle przerwał na odgłos zbliżających się coraz bardziej krzyków. Szybkim ruchem złapał ją na ręce i wsadził na konia tuż za zakapturzonym mężczyzną.
-Szerokiej drogi Gildartsie, i oby nic wam się nie stało – powiedział cichym szeptem po czym dobył szpady i stanął naprzeciwko drzwi, którymi przed chwilą weszli. – Będę cię osłaniał póki dam radę!
Gildarts kiwnął głową, po czym popędził konia i ruszył do przodu nie oglądając się za siebie. Już po chwili wjechali na pobliską drogę leśną. Tętent kopyt odbijał się echem zagłuszając inne dźwięki dobiegające z zamku i całe szczęście, bo lepiej dla Erzy, by nie musiała ich słyszeć. Jechali tak kilkanaście minut, gdy nagle na jakiejś uroczej polance koń zwolnił, a za chwilę całkowicie się zatrzymał. Mężczyzna żwawo zeskoczył z niego, a jego czarny płaszcz zafalował poprzez ruch powietrza. Podprowadził kawałek konia i dzielnie siedzącą na nim dziewczynkę i za chwilę kucnął badając ręką podłoże i przyglądając mu się z uwagą. Widniały na nim świeże odgniecenia męskich butów. Po chwili zauważył również strzępki tkaniny, które zaczepiły się o pobliskie krzaki. Nie musiał długo czekać na ludzi, którzy kręcili się w pobliżu jego kryjówki. Za chwilę wyszli uderzając długimi pałkami w pięści wielkości dużych piłek. Przy ich posturach Gildarts wydawał się śmiesznie mały. Mimo iż tych potworów było trzech, on uśmiechnął się kpiąco. Kiedy tylko rzucili się w jego stronę, jednym wręcz niezauważalnym ruchem wydobył strzałę z kołczanu umieszczonego przy siodle i już celował w najbliższego przeciwnika. Strzała świsnęła, cięciwa zadźwięczała, a pierwszy z mężczyzn upadł ugodzony w pierś. Zachwiał się, wypuścił pałkę z dłoni i zwalił na kolana z pustym, martwym wzrokiem. Dwóch pozostałych jednak nie zniechęciła śmierć kompana, można powiedzieć, że jeszcze bardziej zachęciła. Byli już zbyt blisko, by pokonać ich za pomocą łuku, więc Gildarts odrzucił go do tyłu i wydobył szpady. W porównaniu z potężnymi pałkami, i ona wyglądała dość marnie jednak w walce widocznie górowała o czym szybko dowiedzieli się przeciwnicy. Ledwo co potrafili zasłaniać się przed szybkimi i zwinnymi ruchami Gildartsa i jego broni. Mieli już kilka ran na swoim ciele, byli zziajani, ale nadal próbowali kontratakować. Nagle jeden z nich na chwilę stracił czujność, co Gildarts szybko wykorzystał wbijając szpadę w gardło przeciwnika. Już za chwilę cała polana oblana została wielkim haustem szkarłatnej krwi. Erza przyglądała się całej walce z zaciekawieniem, bez cienia strachu. W ferworze walki, kaptur Gildartsa zsunął się, tak, że mogła teraz dokładnie widzieć skupienie malujące się na jego twarzy. Była ona młoda, wskazywała, że mógł mieć trochę więcej niż trzydzieści lat, lecz po jego zwinności można by mu dać najwyżej piętnaście. Rude włosy związane miał w małą kitkę z tyłu głowy żeby nie wchodziły mu w oczy podczas walki. Gdyby nie wzrok jakim obdarzał przeciwnika, można by powiedzieć, że jest pełnym życia, sympatycznym młodzieńcem. Szybkie ruchy zawdzięczał płynnej sylwetce, choć nie można było powiedzieć, że nie był dobrze zbudowany. Trzymał lewą rękę za sobą, a jego ruchy mimo że bezlitosne były także dostojne. W pewnym momencie jego przeciwnik zachwiał się do tyłu co rudowowłosy natychmiast wykorzystał powalając go na ziemię. Stojąc nad nim szybkim ruchem wyrył na jego piersi wielką literę „G”, by za chwilę wbić w jej środek swoją szablę. Mężczyzna zrobił wydech, a za chwilę zastygł z szeroko otwartymi oczami. Był martwy. Gildarts uśmiechnął się sam do siebie. Trzeba by pomyśleć o zmianie miejsca zamieszkania, bo to nie pierwszy raz kiedy ktoś próbował go zaatakować. Odsunął nogą drugiego z nieżyjących mężczyzn, mruknął coś, że później trzeba będzie tu posprzątać i odgarnął liście ukazujące dużą klapę w ziemi. Po otworzeniu jej ukazały się schody wiodące w jej głąb. Odwrócił się, by zapytać księżniczkę, czy raczy dzisiaj zejść z tego konia, więc prawie odskoczył widząc ją stojącą obok i trzymającą konia za uzdę.
-Naucz mnie tego – zażądała tonem nie znoszącym sprzeciwu patrząc na niego poważnie.
-Niby czego? – Zapytał niewzruszony nie wiedząc czy chodzi jej o to o czym właśnie myślał.
Westchnęła poirytowana i przewróciła oczami.
-Naucz mnie tego, – powiedziała wskazując na leżący na trawie łuk – tego, - pokazała na szablę – i tego – dodała ruchem głowy sygnalizując, że chodzi jej o martwych mężczyzn.
-Tego nie da się nauczyć, to trzeba mieć we krwi – wyjaśnił Gildarts z wyższością.
-Trudno. Naucz mnie tego bez krwi – powiedziała krzyżując ramiona i odwracając głowę.
Gildarts stwierdził, że właśnie uczynił najgorszy błąd w swoim życiu i wziął pod opiekę strasznie rozpieszczone dziecko.
-W takim razie dobrze – odpowiedział sucho zamykając z trzaskiem klapę i zagarniając na powrót liście na swoje miejsce, tak, aby ją przykryły. –Najpierw zacznę od kształtowania twojego charakteru, bo pewnie po tym co zobaczysz rozbeczysz się i będziesz chciała do mamusi. –Wskoczył na konia i wyciągnął rękę w stronę zaskoczonej dziewczynki pomagając jej na powrót wejść na wierzchowca. Drogę do zamku przebyli w szybszym tempie niż wcześniej jednak gdy tylko to co wcześniej było zamkiem wynurzyło się zza ostatniego drzewa, Erza aż wstrzymała oddech. Wszystkie altanki razem z całym zamkiem płonęły, a wokół tego porozrzucane były zmasakrowane ciała leżące w kałużach krwi. Panowała tu nieznośna cisza, którą zakłócały tylko trzaski wszechobecnego ognia. Dziewczynka szybkim ruchem zeskoczyła z konia i potykając się o własne nogi dobiegła do miejsca gdzie żegnali się z nią rodzice. Głowa ojca wbita była na jego własną szpadę, lecz reszty ciała nigdzie nie było, matka za to leżała z rozłożonymi na wszystkie strony kończynami i niemym wyrazem przerażenia na twarzy. W miejsce gdzie znajdowało się serce miała wbitą czarną strzałę. Erza uklęknęła przy niej ze skupioną twarzą i zamknęła jej oczy. Siedziała w takiej pozycji kilka minut, lecz po chwili otrząsając się wstała i odwróciła do Gildartsa, który znów zaciągnął kaptur na twarz.
-Jestem gotowa – powiedziała, a jej oczy przepełnione były dziwnym blaskiem.
Piekło otaczało ją z każdej strony.

Od autorki:
Mam nadzieję, że przebrnęliście przez pierwszy rozdział, który mógł być dla niektórych trochę nietypowy :D
Klimat Zorro i Zwiadowców i bez magii (chociaż kto wie ^^) może nie wszystkim się spodobał, ale mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jeszcze trochę i zobaczycie co się stanie dalej z Erzą ;D  
    


15 komentarzy:

  1. Erza ♥♥♥♥ Ona jest zawsze wspaniała ^^ czego by nie robiła :)
    A już niedługo nauczy sie walczyć ohohoho
    Mam nadzieję ze sprawnie będzie jeździła po wrogach (oby Jellal) ekhem... znaczy się sprawnie będzie ich biła. O to mi chodziło ;) Żebyś tylko nie myślała czegoś zboczonego hehe
    Mam nadzieje, że rozdział będzie szybciutko, bo bardzo się niecierpliwię ^^
    Ciekawe jak tam będzie jej trening wyglądał, a może później Erza będzie rycerzem na koniu ratującym damy z opresji np. Jellala hohoohoho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trening będzie dość nietypowy, o to się nie martw ^^
      A następny rozdział ukaże się jak tylko zgarnę tutaj więcej osób ;D
      Jellal nie będzie damą, którą trzeba ratować z opresji, przepraszam <3

      Usuń
  2. Proszę o przeczytanie regulaminu i dostosowanie się do zasad, w innym przypadku zgłoszenie zostanie zignorowane.
    Ramen!
    Katalog Fairy Tail

    OdpowiedzUsuń
  3. "Masz tydzień na wklejenie u siebie buttonu naszej szabloniarnii - w innym wypadku twoje zamówienie zostanie zignorowane i usunięte." (Regulamin dla zamawiających, podpunkt 11). Proszę dostosować się do regulaminu i dać mi o tym znać w komentarzu pod zamówieniem w szabloniarni ;)
    Pozdrawiam, Yasha z TzS.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezły blog. Super opowiadanie. Erza jest zawsze wspaniała. Piekło-dużo piekła
    Do napisania

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostawilaś linka, weszłam i przeczytałam.
    Historia jest nietypowa - Erza jako księżniczka. Pomysł świetny.
    Jako, że historia (tak jak u mnie XD) powoli się rozkręca, będę tu wpadać, heh ;)

    Pozdrawiam, no i życzę weny :*
    Suu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      No, ja to już czekam na twój następny rozdział ;D

      Usuń
  6. Wow! ;D
    Jestem w szoku!
    Pozytywnym rzecz jasna...
    Erza jako księżniczka?
    Genialne ;)
    Nigdy wcześniej nie czytałam bloga o przygodach Erzy dlatego czuję ,że będę tu stosunkowo często
    Rozdział fajny, historia powoli się rozkręca , ale wciąga
    I jeszcze zdobyłaś ode mnie ogromny plus ;D
    Ja tu wchodzę i kto mnie wita?
    MIYAVI!!!
    Itoshii Hito... aww... kocham *o*
    Wracając świetny rozdział ,lecę dalej!
    Ściskam mocno ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. dość nietypowe :) ale.. zapowiada się bardzo obiecująco :)
    jak na razie po 1 rozdziale tyle się wypowiem :)

    pozdrawiam mysza715

    OdpowiedzUsuń
  8. Owszem, Fairy Tail bez magii może wydawać się nietypowe, ale całkiem możliwe. To tylko sprawia, ze ta historia będzie wyjątkowa, przynajmniej taką żywię nadzieję. Erza, to jedna z moich ulubionych postaci. Przed nią jest tylko ten masochista Jellal, którego wielbię. Ciekawi mnie co wyniknie z połączenia sił Gildartsa i Erzy. Makarov pewnie powiedziałby, że koniec świata, a nawet coś więcej. Ja twierdzę, że niezapomniana przygoda. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. O ranyści!!! A tak w ogóle - witaj :D. W końcu dotarłam do Ciebie ;). Ktoś lub coś, co chwilę mi w tym przeszkadzało, ale oto jestem!!! Nie, nie musisz bić braw, chociaż, nie ukrywam, byłoby miło ;). Ale to Tobie się należą :).

    Powiem tak - Twoja historia jest unikatowa i totalnie inna od wszystkiego, co czytałam. Najlepsze jest to, że główną bohaterką jest Erza, co rzadko zdarza się we FF o FT :D. Zaczęłaś bardzo nietypowo. Chodzi mu tu nie tylko o odniesienie się do historii i konfliktu między Francją, a Hiszpanią, ale również o sam pomysł. Młodziutka Erza jest hiszpańską księżniczką. Rodzice chcąc, by ocalała, oddają za jej bezpieczeństwo własne życie. Mają zaufanego człowieka, który spełni ich życzenie i zajmie się sierotą, którą mu powierzyli. Bardzo dobrze wyszło Ci opisanie ataku na zamek i rzezi, jakiej dokonali najeźdźcy. Podobała mi się także walka Gildartsa z osiłkami. Opisałaś ją po mistrzowsku, dzięki czemu mogłam bez problemu wyobrazić sobie mężczyznę zabijającego przeciwników, jak i niewzruszoną tym wszystkim Erzę. Każda dziewczynka na jej miejscu, darłaby się wniebogłosy i jeszcze ściągnęła nieszczęście, w postaci dodatkowych przeciwników. Myślę, że powrót na zamek i zobaczenie śmierci i dokonanych zniszczeń, byłby nawet dla dorosłej osoby szokiem. A co dopiero dla małej dziewczynki. Ale tutaj nasza Erza od początku jest twarda i niewzruszona. Myślę, że w swojej małej główce układa plan zemsty i jest gotowa wziąć odwet za zburzenie jej szczęśliwego jestestwa. Czekam na to z niecierpliwością. Jestem pozytywnie zaskoczona tym blogiem i na pewno wsiąknę tutaj na stałe ;). A i jeszcze jedno :D. Masz naprawdę świetny styl pisania - oby tak dalej :). Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za "malutki" SPAM :D.

    OdpowiedzUsuń
  10. O.O Wow!!! Dosłownie połknęła ten rozdział. Świetny klimat i oryginalny pomysł. Uwielbiam Zwiadowców (Will <3) i Zorro.
    ,,Stojąc nad nim szybkim ruchem wyrył na jego piersi wielką literę „G”, by za chwilę wbić w jej środek swoją szablę". - spadłam z krzesła XD. Pomimo tak poważnej tematyki udało ci wpleść nutkę humoru! Szacun! W najbliższym czasie zamierzam nadrobić zaległości, w czytaniu Twojego bloga :D.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog xD Zapowiada się wspaniała i nietypowa historia, którą z pewnością przeczytam ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Zwiadowcy! ♡♡♡
    Widzę; "Królewski Zwiadowca"
    Myślę; Zwiadowcy i Fairy Tail?-Odważne
    Widzę; Gildats
    Kojarze; Gilan!
    Widzę; Łuk i szpady
    Ciąg dalszy kojarze; no to to już na pewno Gilan!
    Widzę; "Można by było wsiąść go za pełnego energii, sympatycznego młodzieńca"
    E, pewnie wcieliła go w Willa lub Halta w wczesnym stadium siwienia....

    Ogólnie 1 rozdział świetny, (one-shorty też >\\\<) pierwszy raz się spotykam z tak długimi rozdzialami i one-shortami. Akcja wciąga i kocham to mówić: Tytania nadciąga!

    Zboczuszek ♡

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy